piątek, 12 lipca 2013

Mój maliniak kurpiowski

Nadszedł ten moment, w którym muszę się pochwalić moim maliniakiem, którego sam zrobiłem. Zaczęło się  to 5.11.12. Tego dnia wpadłem na pomysł stworzenia czegoś większego! Czegoś co będzie jeszcze lepsze od cydru, którego sporządziłem wcześniej. Mogę powiedzieć, że ten cydr zły nie był. Szczególnie, że składniki były co najmniej średniej jakości.



Mój wybór padł teraz na maliniak kurpiowski. Po pierwsze jest on dosyć łatwym do zrobienia trunkiem. Poza tym chciałem zrobić coś co przypomina miód pitny. Niestety na dobry miód pitny czeka się nawet kilkanaście lat, a ten akurat można było zrobić w mniej niż rok. Według mnie to zaleta :)

Na sam początek chcę wam przedstawić przepis z którego korzystałem:

  • miód 1 L
  • sok z malin 3/4 L
  • woda letnia przegotowana 1,75 L
  • matka drożdżowa malaga lub tokaj
  • pożywka amonowa

Do wyparzonego gąsiorka wlać miód, sok, gotową matkę i pożywkę i wodę. Zamknąć korkiem z rurką fermentacyjną napełnioną wodą i odstawić na 2-3 miesiące w temp. pokojowej. Po upływie tego czasu zlać i odstawić na kolejne 4-5 miesięcy, następnie sklarować i powlewać do butelek.

A mój maliniak obecnie wygląda tak:



Niestety zdjęcia balona nie mam... przelałem do butelek i jakoś tak zapomniałem. Mój balonik jest malutki, taki studencki, 5 litrowy z tego co wiem. Chciałbym teraz większy, ale nie ma co wybrzydzać. Jak będę sławny i bogaty to będę miał co najmniej kilkanaście takich balonów z różnymi smacznymi trunkami. A właśnie, sam trunek przedstawia się tak:




Jak widać ma barwę żółtą, herbacianą wpadającą w pomarańcz. Trunek jest słodki, smaczny, coś ala wino, tylko tym nie jest. Po prostu miód pitny.

Zdecydowanie daje:
8/10




Jako, że bez przerwy chcę coś robić, zwracam się do was z pytanie... jaki eliksir mam teraz sporządzić? :)
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Zapisuję się na testowanie smakowe :)
    Ja w tamtym roku zrobiłam wino z czarnej porzeczki. Na początek mały gąsiorek, ale ponieważ całkiem nieźle smakowało (a co ważne - nie skisło!) w tym roku planuję zrobić więcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam :) Ja niestety mam tylko taki mały, ale kiedyś na pewno skombinuje sobie coś większego. Co do innych trunków, to cydr czeka już w kolejce :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Jak jest szczelna rurka fermentacyjna (z wodą) i korek dobrze dopasowany i nie wpadły nam muszki owocowe do wina to przy zachowaniu czystości i użyciu dobrych drożdży (ja używam aktywnych z biowinu, wystarczają na wiele nastawów, kosztują ok 3,50zł), to nie ma prawa się zrobić ocet. Ważne żeby korki były nowe i wyparzone, bo czasem zdarzają się choroby wina od korków. Robię wina (mam już na koncie ok 25 nastawów po ok 5l), nalewki, likiery, szampany i raz robiłem miód, póki co tylko 5 butelek z jednej serii wina z róży było do wyrzucenia, właśnie przez chorobę korków, których użyłem z jakiegoś innego wina *traktuję to jako hobby (już od 3 lat), większość rozdaję jako prezenty (te udane próby oczywiście), co do miodu, to powinien jeszcze poleżakować (jak jeszcze jest), miody bardzo wolno się klarują, można użyć betonitu albo żelatyny do klarowania, ale to już wtedy traci swą magię, gratuluję wyrobów i życzę powodzenia

      Usuń
  2. Wygląda smakowo. Pytanie techniczne: skoro historia zaczyna się w listopadzie to jaki sok użyć? Taki z butelki zakupionej w markecie (a fuj) czy ten od własnej babuni? Jakiego Ty użyłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety nie miałem wtedy od babuni.. i musiałem marketowego :( ale aż tak go nie czuć, ładnie się zniwelował, przewaga miodu. Polecam ogólnie :)

      Usuń
  3. Przy wyrobie wina i miodów bardzo użyteczny jest winomierz lub jak kto woli cukromierz. Kosztuje około 7-10zł (taki spławik szklany z podziałką z próbówką), bardzo łatwy w obsłudze i się nie zużywa. Skala jest w % cukru. Przykładowo robimy wino, możemy zaplanować ile dodać cukru żeby było max 15% i słodkie albo wytrawne. Znacznie skraca czas fermentacji, bo wiemy ile cukru dodać, kiedy i ile % już ma wino. Wystarczy nalać ok 50ml wina i włożyć spławik, wynurzy się i odczytujemy. Nie wyobrażam sobie bez niego pracy. Mam wino przefermentowane do 15-16 %, z dokładnością dosłodzenia do 1% cukru, zlewam po ok 1-2 mies od nastawu, jeszcze nigdy mi wino się nie zocciło a było już bardzo dużo nastawów, teraz robię eksperymentalne wino limonkowe na cukrze trzcinowym z dodatkiem głogu, zapowiada się świetnie...

    OdpowiedzUsuń