niedziela, 31 marca 2013

Wungiel w Korei, czyli cytryna


Temat kontrowersyjny prawda? No ba, tylko tu takie znajdziecie. Dlaczego wungiel? Ano bo wungla jest wszędzie pełno i jest oparty na wszystkim co wunglowe. Przede wszystkim wungiel przywieźli to będzie wojna! I to jaka nie byle jaka! Ale czy chcę o tym? Chyba nie… w końcu mój prawdopodobnie najlepszy blog we wszechświecie jest o czymś innym.

Dlatego wybieram cytrynę, ponieważ „wykluła” się na świat jako pierwsza z moich egzotycznych roślinek i zainspirowany tym, że jest już wśród nas.. chciałbym przybliżyć wam nieco bliżej jej hodowlę, pielęgnację i ogólną radość związaną z tym że „coś” dziwnego tam wyrosło!


Każdy, ale to każdy na samym początku zadaje sobie jedno, ale to jedno bardzo ważne pytanie..mianowicie czy będą z tego owoce? Odpowiedź brzmi: tak kiedyś.

A to kiedyś to kiedy?... niestety tu zaczynają się schody. W większości przypadków pierwsze kwitnienie można mieć w najlepszym przypadku za około 5-10 lat, a dlaczego? a dlatego, że w większości z nasion spotykamy tak zwane jedno-zarodniki, no chyba że pan czy pani wypatrzy swoim sokolim wzrokiem nasionko wielo-zarodnikowe. Pewnie można sprawdzić przed zasadzeniem czy mamy do czynienia z wielo czy nie. Ale niestety musimy dosyć sprawnie przeciąć owego delikwenta, tak by go nie uszkodzić i sprawdzić „co tam piszczy”. A jak ktoś się nie zna, nie znajdzie zarodnika etc. Pozostaje czekać..bardzo długo czekać… lub zakupić tak zwaną cytrynę skierniewicką, która jest praktycznie przygotowana na nasz klimat i dosyć często kwitnie i daje owoce. No ale przecież lepiej coś swojego wyhodować prawda? A jak? Normalnie. Metodą sadzisz – czekasz - podlewasz i patrzysz, jak pięknie nasza cytrynka idzie w górę. A właśnie najlepiej sadzi się świeże nasionka, nie można dopuścić do wyschnięcia zarodków.

A po ilu to wyrośnie? Po miesiącu lub do miesiąca, trzeba dbać by podłoże cały czas było wilgotne, w żadnym wypadku suche. Ziemia może być uniwersalna(a propos u mnie wyrosła na ziemi do kaktusów, bo akurat nie miałem innej) więc cytrynka jak widać jest roślinką mało wymagającą. Jedziemy dalej.

A jaka temperatura? Najlepiej coś koło 20-25 stopnie Celsjusza. Ja miałem chłodniejsze 
warunki więc nie ma co przeżywać według mnie. Jak nie wyrośnie to można i następną wsadzić. W końcu i tak największa radość jest z tego, że wyrosło i że to nasze „dziecko”. O które przecież musimy dbać. Nie ma lipy!

A można to coś formować, a długo rośnie? Nasza cytrynka rośnie dosyć szybko. Po roku możemy mieć już pokaźne drzewko. Jeśli tylko będziemy dbali o takie czynniki jak: wilgotność, światło, temperatura, nawożenie i otoczenie. Właśnie cytrynki nie lubią jak się je przestawia i nie lubią przeciągów. Wróćmy jednak do pytania.. formować można naszą cytrynkę na sposobów różnych sto. Najlepiej jednak przycinać ją na wiosnę i najlepiej młode pędy, choć można i skrócić ja o 2/3. Dzięki temu nasz krzaczek szybciej się rozrasta i szybciej teoretycznie może zacząć kwitnąć.

Moja cytryna docelowo będzie kształtowana na drzewko bonsai(jak nie wyjdzie to będzie to najbardziej potajtane drzewko ever). Jeśli mi coś z tego wyjdzie od razu was powiadomię.

A czy owoce będą jadalne? Tak, ale podobno skórka jest grubsza i ma więcej nasionek.

Po co to wszystko? Pytacie… po to, żeby coś dla kraju zrobić i wyhodować własne drzewko z którego będziemy dumni. Po to by mieć najwspanialszy owoc ever! Taki swój niepowtarzalny, taki najlepszy! Przeca każdy z nas lubi się czymś chwalić to czemu nie tym, że wyhodowaliśmy zajebiste drzewko! Które w przyszłości może nam się odwzajemnić w postaci owocu. I jak tu się nie cieszyć? 


Pozdrawiam
Ps. za ewentualne błędy przepraszam, notka była pisana bardzo późną porą. :)

1 komentarz:

  1. Zobaczymy jak ta cytrynka w Korei wyrośnie :P Oby było z niej dorodne drzewko. Takie nasze dziecko - tyle lat ją będziemy pielęgnować :P

    OdpowiedzUsuń